sobota, 28 marca 2015

Osiem.

     Mróz szczypał w oczy, a obłoczki pary wydobywały się z jego ust. Szedł szybko i nie zwracał uwagi na mijanych przechodniów. Czasem trącał ludzi ramionami, ale nawet ich gorzkie słowa kierowane w jego kierunku do niego nie docierały. Stanął przed budynkiem i westchnął. Ponowił krok i wszedł do ogromnego budynku. Skierował swe kroki do windy i wjechał na siódme piętro. Przejażdżka windą wydawała się trwać w nieskończoność. Układał w głowie scenariusz tej rozmowy i nerwowo przestępował z nogi na nogę. Drzwi się otworzyły. Pokonał dystans i stanął przed drzwiami z numerem „42”. Wcisnął dzwonek, który rozbrzmiał za drewnianymi drzwiami. Nie czekał długo, gdy drzwi się uchyliły, a za nimi stanął jego przyjaciel. 
Widząc zdziwionego bruneta postanowił się odezwać.
    
– Cześć… możemy pogadać?
     – Tylko pogadać? – uniósł kpiąco brew.
     – Tak Gregor – zwiesił ramiona – tylko porozmawiać – westchnął blondyn. – Mogę wejść?
    
Przyjaciel usunął się z drogi i otworzył szerzej drzwi, tak by Morgenstern mógł przejść. Po czym nakierował go do jasnego salonu.
    
– Zaproponowałbym ci coś do picia, ale może przejdźmy do konkretów. Co cię sprowadza? – zapytał gospodarz, siadając w fotelu.
     – Chciałem… no… Chciałem cię przeprosić – wydusił.
     – Przeprosić? – powtórzył Gregor.
     – Tak. Nie powinienem był tak na ciebie krzyczeć i… nie powinienem cię bić – Morgi wsparł łokcie na kolanach. – Nie wiem, co się ze mną dzieje. Ja tak szaleję za tą dziewczyną, że po prostu nie panuję nad sobą. Jestem zazdrosny. Tak. Jestem zazdrosny i to o mojego najlepszego kumpla. To jest niedorzeczne – jęknął. – Przepraszam cię stary, naprawdę cię przepraszam – powiedział podnosząc się z kanapy i wyciągając ku niemu rękę. Gregor jakby się nad czymś zastanawiał. Dobrze wiedział, że przyjaciel mówił to szczerze, ale nie był już taki pewien czy to na pewno nie powtórzy się po raz kolejny. Jednakże Thomas był jego najlepszym przyjacielem, bez którego trudno mu było funkcjonować. Wstał z kanapy i uścisnął wysuniętą dłoń niebieskookiego.
     – Dziękuję – uśmiechnął się Thomas i przytulił przyjaciela.
     – No to może teraz kawa? – zaśmiał się Gregor.
     – Z przeogromną chęcią.
 

~***~


     Siedziała na kanapie, czytając obszerną książkę. To był jej świat. Zawsze, kiedy nie wiedziała, co zrobić, jak postąpić, sięgała po książki, w których zatracała się na długie chwile, jednocześnie zapominając o kłopotach, jakie czekają na nią po skończeniu lektury. Tym razem było podobnie. Siedziała, przerzucając kolejne strony książki, gdy usłyszała trzaśnięcie drzwi. Podniosła wzrok znad książki i spojrzała w mały przedpokoik. Ujrzała tam Kat. Była obładowana zakupami.
    
– Już jesteś? – zapytała niepewnie blondynka.
     – Ta – rzuciła sucho przyjaciółka.
     – Możemy pogadać? – zadała kolejne pytanie, jednocześnie odkładając książkę na mały stoliczek i wstając z pozycji siedzącej.
     – Bardzo chętnie, ale za chwilę umówiłam się ze znajomymi. Idziemy do kawiarni – powiedziała otwierając drzwi do swojej sypialni i znikając w niej na chwilę.
     – Oo… rozumiem. A kiedy wrócisz?
     – Nie mam pojęcia – odpowiedziała podchodząc do lodówki i wyciągając z niej sok pomarańczowy. Katerina zawsze pędziła przez życie jak rozpędzona lokomotywa. Tym razem było tak samo. Jeszcze dobrze nie wróciła do domu, a już szykowała się do kolejnego wyjścia. Alice to rozumiała, jej przyjaciółka miała bardzo kontaktową osobowość, jednakże czasami było jej przykro, że nie może liczyć na nią wówczas, gdy najbardziej tego potrzebuje lub wtedy, gdy po prostu chce się z nią pogodzić. Kat nigdy nie zwracała uwagi na ich kłótnie. Potrafiły pożreć się jak psy, ale po kilku godzinach czy też następnego dnia było normalnie. Alice nigdy nie usłyszała od niej słowa „przepraszam”, ale jednocześnie nie wymagała tego od niej. Na kłótnie składają się dwie osoby, więc za równo ona, jak i Kat były tak samo winne.
    
– Hm, a może chcesz iść ze mną? – zapytała rudowłosa odstawiając szklankę od ust. Alice pokręciła przecząco głową.
     – Nie, dzięki – wysiliła się na słaby uśmiech.
     – Jesteś pewna? – uśmiechnęła się, a jej tęczówki zabłyszczały.
     – Tak, baw się dobrze.
     – Okej, w takim razie lecę – wzięła torebkę, którą położyła na komodzie i wyszła z domu, pozostawiając Alice samotną. 


~***~

     Dwaj przyjaciele siedzieli w salonie trzymając w dłoniach kubki z chłodną już kawą i rozmawiali. Wytłumaczyli sobie wszystko, a Gregor opowiedział Thomasowi wszystko po kolei tak, jak było. Puścili w niepamięć to, co działo się nie tak dawno. Uśmiechali się i głośno śmiali, opowiadając śmieszne anegdotki. W końcu nastała cisza.
    
– Wiesz… – zaczął niepewnie Gregor. – Myślę, że powinieneś porozmawiać z Alice – przekładał kubek z ręki do ręki, aż w końcu podniósł wzrok na blondyna.
     – Nie wiem czy będzie chciała ze mną rozmawiać – westchnął zwieszając ramiona.
     – To nie powinno być przeszkodą – zauważył brunet.
     – Ale jest. A co jeśli zamknie mi drzwi przed nosem?  - zapytał.
     – Będziesz stał pod nimi i nie dasz o sobie zapomnieć.
     – A co jeśli, mimo że ją przeproszę nie będzie chciała ze mną rozmawiać?
     – Będziesz subtelnie przekonywał ją ponownie do swojej osoby.
     – A co jeśli…
     – Och Thomas! Nie bądź dzieciakiem! Nie wypieraj się jakimiś żałosnymi insynuacjami. Po prostu idź do niej. Powiedz, to co powiedziałeś mnie i tyle! – uniósł się Schlieri. Thomas spojrzał na niego, jakby wybudzony z jakiegoś snu, jakby wyrwany z jakiejś innej rzeczywistości.
     – No już. Podnoś tyłek i wio! – pobudził przyjaciela oklaskami i wstał z fotela.
     – Jesteś pewien? – zapytał z niedowierzaniem blondyn i podniósł się do pozycji stojącej.
     – Thomas – Gregor spojrzał na niego wymownie.
     – Okej, okej. Już idę, no! – uniósł ręce w geście poddania i skierował się do przedpokoju.
     – Daj znać jak ci poszło – wyszczerzył się właściciel mieszkania.
     – Jasne – uśmiechnął się i przystanął przy drzwiach. – Dzięki Schlieri i… jeszcze raz przepraszam.
     – Idź, bo ona nie będzie cały czas na ciebie czekać – zaśmiał się i poklepał Morgiego po plecach.
    
Blondyn wyszedł i skierował się do domu brunetki. Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Nie chciał układać sobie scenariusza w głowie, ponieważ życie nauczyło go, że rzadko kiedy idzie po jego myśli.


~***~

     Siedziała w fotelu przerzucając kolejne strony książki. Otulona kocem, popijała gorącą herbatę. To była jej chwila relaksu. Po pewnym czasie odłożyła jednak książkę na stolik i owinąwszy się kocem podeszła do dużego okna w salonie. Była smutna. Było jej przykro, że jej przyjaciółka, którą zna praktycznie całe swoje życie, teraz ją opuściła. Nigdy nie zwracała uwagi na to, czy Katerina jest w domu czy też może poza nim, ale teraz, kiedy chciała z nią porozmawiać jej nie było. Sytuacja, która nastała nie dawała jej spokoju. To wszystko ją przerastało. Kat była na nią zła, mimo że starała się tego nie okazywać. Thomas pobił Gregora, a co gorsza, najprawdopodobniej to ona była powodem tej bójki. Nie wiedziała, co ma o tym wszystkim myśleć. Nagle przez okno zauważyła sylwetkę blondyna, który zmierza w kierunku jej domu. Oczy nabrały wielkości pięciozłotówek. Ścisnęło ją w gardle, gdy usłyszała dzwonek. Powolnie podeszła do drzwi i niepewnie je otworzyła. Stanął przed nią zmarznięty Morgenstern. Patrzył na nią smutnymi oczyma. Były pełne złości i żalu.
     – Możemy porozmawiać – zapytał w końcu, a jego głos nabrał błagalny ton. Westchnęła i skinęła głową. Odstąpiła od drzwi, otwierając je szerzej, by mógł przejść. Wskazała ręką, by wszedł do salonu. Niepewnie stawiał kroki przed siebie. Alice stanęła w progu salonu i obserwowała niebieskookiego blondyna krążącego po salonie. Wzrok miał wlepiony w podłogę i krążył po pomieszczeniu. Był zdenerwowany. Ona cierpliwie czekała, na to, co chce jej przekazać.
     – Przepraszam – powiedział, stając  jak wryty i wlepiając wzrok w brunetkę. – Zachowałem się jak szczeniak. Przepraszam.
     – To nie mnie powinieneś przepraszać – szepnęła spuszczając wzrok ze skoczka.
     – Rozmawiałem już z Gregorem. Wybaczył mi. Teraz przyszedł czas na ciebie – wycedził i powolnie podszedł do niej. – Proszę, wybacz mi. Wiem, że nie powinienem tak reagować. Gregor to mój przyjaciel. Poza tym… naraziłem cię na stres… Przepraszam.
     – Ale – zatopiła się w jego błękitnych tęczówkach – dlaczego tak zareagowałeś?
     – Byłem zły – wycedził niepewnie.
     – Dlaczego?
     – Byłem zazdrosny – poprawił.
     – O Gregora? – zdziwiła się.
     – Myślałem, że łączy was coś więcej – westchnął i przeczesał włosy palcami. – Przepraszam Alice, naprawdę przepraszam
     Brunetka westchnęła i zbliżyła się jeszcze bardziej do Morgiego. Uśmiechnęła się lekko i wtuliła się w jego umięśnioną sylwetkę. Zamknęła oczy i poczuła, że Thomas zagarnia ją jeszcze mocniej.
    
– Wybaczam – wyszeptała. 

________________________________
Hej Kochane! :*
Przybywamy z kolejnym rozdziałem naszej historii. :)
Jak Wam się podoba? :)

Chciałybyśmy Was bardzo przeprosić, ale rozdziały będą ukazywały się co dwa tygodnie. Mamy wiele obowiązków, w kwietniu piszemy egzamin... Chcemy sumiennie wypełniać nasze obowiązki tutaj na blogu, więc chcemy pisać je dokładnie i starannie, a nie szybko. :) Mamy nadzieję, że rozumiecie. :)

Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3

sobota, 14 marca 2015

Siedem.

Ten trening strasznie się dla niego ciągnął, mimo , że był krótszy niż zwykle. Wszystko przez jego spięcie z Thomasem. Trener nie mógł znieść ich ciągłych uszczypliwości i gniewnych spojrzeń. Kazał im obu rozwiązać konflikt do jutrzejszego treningu. Jednak żaden z nich nie miał zamiaru tego robić. Byli zbyt uparci i przepełnieni pychą żeby chociaż porozmawiać. A było o czym. Skoczkowie jednak woleli rozejść się w przeciwne strony, nawet nie zamieniając ze sobą słowa. Tacy już byli. Każdy z nich zawsze czekał na ruch tego drugiego. Gregor udał się w stronę mieszkania dziewczyn. Chciał wyjaśnić z Kat sprawę zdjęcia, które pokazał mu Thomas. Nie mieściło mu się w głowie, że dziewczyna, którą pokochał, była na tyle wyrachowana żeby zrobić takie świństwo Alice. Głównie o nią mu chodziło, bo dobrze wiedział, że on z Morgensternem się pogodzą. Zawsze tak było. Wiedział jednak, że sprawa z Morgim i Schwarz nie będzie taka łatwa do rozwiązania. I wszystko przez Katerinę, która podobno jest najlepszą przyjaciółką Ali. Nie wiedział o co chodziło Hoffmann. Czy była to jakaś zemsta? Czy po prostu chciała podłożyć brunetce świnię? Sam nadal nie mógł tego pojąć. Wiedział jednak, że to z Kateriną musi porozmawiać. Miał nadzieję, że porozmawia z nią i przemówi jej do rozumu. Bo czy warto tracić długoletnią przyjaźń dla głupoty?


~***~
Przeczuwał, że Schlierenzauer nie pójdzie po treningu do domu. Musiał go sprawdzić, chciał wiedzieć, czy mówił prawdę. Przez cały trening myślał o tym co powiedział mu przyjaciel. Miał racje, to on pierwszy złamał ich odwieczną zasadę. Przecież dobrze wiedział co Gregor czuje do rudowłosej Kateriny. Mógł się powstrzymać i nie dopuścić do tamtego pocałunku. Ale nie zrobił tego. I w sumie sam nie wiedział dlaczego. Po prostu pozwolił wtedy Kat na zbyt dużo. Z drugiej strony to feralne zdjęcie. Bardzo chciał wierzyć w to co mówił jego powiernik, ale widział powodu, dla którego Hoffmann miałaby kłamać. I nagle go oświeciło. Przecież odrzucił ją, starał się zrobić to jak najdelikatniej, ale jednak dał jej kosza. A odrzucona kobieta jest w stanie zrobić wszystko. Tylko pytanie, czy byłaby w stanie posunąć się aż tak daleko, żeby niszczyć życie swojej przyjaciółki? Rozmyślając tak szedł cały czas za Gregorem. Zorientował się gdzie zmierzają i wiedział, że Schlieri bynajmniej nie szedł w odwiedziny do Michaela. Kiedy skoczek pukał do drzwi, on stał schowany za drzewem i obserwował, musiał widzieć po co brunet tutaj przyszedł. Otworzyła mu Alice. Na widok Gregora uśmiechnęła się promiennie i ucałowała jego policzek. Thomas widział na jej twarzy radość. I nagle coś w nim wybuchło. Przecież to na jego widok miała się cieszyć. To jego miała całować w policzek. Skoczek nie wytrzymał. Wybiegł ze swojej kryjówki i ruszył w stronę wchodzącej do domu pary. Podbiegł do chłopaka i energicznych ruchem uderzył do w twarz. Gregor zatoczył się, ale nie upadł. Z nosa zaczęła lecieć mu krew, ale Morgenstern na tym nie skończył. Uderzył go jeszcze raz rozcinając mu wargę. Wykonał kolejny zamach i tym razem podbił chłopakowi oko. W tym momencie stanęła przed nim zapłakana Alice. Na jej widok wstrzymał rękę w połowie ciosu.
     - Co Ty wyprawiasz? Bijesz swojego najlepszego przyjaciela! Thomas co się z Tobą dzieje? Myślałam, że jesteś inny. Jak widać się pomyliłam. Odejdź stąd! Nie chcę Cię więcej widzieć!
Te słowa były niczym tysiąc sztyletów wbitych w serce. Nie spodziewał się takiej reakcji dziewczyny. Dopiero kiedy spojrzał w jej zapłakane oczy i zobaczył w nich strach, zdał sobie sprawę z tego jakim jest idiotą. Nie wiedział, co może powiedzieć w tej sytuacji. W tej chwili podbiegł do nich Michi. Widocznie musiał usłyszeć odgłosy walki.
     - Co tu się dzieje? Thomas do cholery jasnej coś Ty narobił?! – Hayböck był wyraźnie zaniepokojony całym zajściem. – Morgenstern idziemy do mnie. Chyba ktoś musi z Tobą porozmawiać. Alice zajmiesz się Gregorem?
     - Poradzę sobie sam, nic mi nie jest – Schlierenzauer próbował protestować, jednak wyglądał koszmarnie.
     - Oczywiście, że się nim zajmę. Chodź Gregor – Alice nie dała za wygraną i zaprowadziła chłopaka w głąb domu.

~***~
Kiedy brunet siedział na kanapie, ona szukała w kuchni apteczki. Szybko ją znalazła i udała się do salonu.
     - Wiesz, że dałbym sobie sam radę?
     - Możesz na chwilę przestać gadać? Próbuję opatrzyć twoją wargę, ale ciężko się to robi, kiedy non stop marudzisz.
     - Ja nie marudzę! Tylko mówię, że nie musisz tego robić.
     - A czy ja powiedziałam, ze robię to bo muszę? Robię to bo chcę. I przestań wreszcie.
     - Przepraszam. Masz rację. Dziękuję Ci.
     - No tak lepiej.
Dziewczyny cały czas opatrywała rany Schlierenzauera. Cały czas dręczyło ją jedno pytanie.
     - Mogę Cię o coś zapytać?
     - Jasne. 
     - Dlaczego się nie broniłeś? Przecież oboje wiemy, że mogłeś oddać Thomasowi, a Ty nawet się nie cofnąłeś.
     - Odpowiedź jest prosta. Po prostu nie umiałem go uderzyć. Alice, on jest moim przyjacielem. Nie potrafię zliczyć ile razy uratował mi tyłek, zawsze mnie wspierał i doradzał. Był, gdy go potrzebowałem. Nie da się tak po prostu przekreślić przyjaźni.
     - Zaimponowałeś mi Schlierenzauer.
     - Oj moja droga, jeszcze nieraz Ci zaimponuję. Taki już jestem.
     - Tak. A Twoja skromność po prostu powala – Alice roześmiała się, ale nie był to sposób w jaki zawsze się śmiała,
     - Alice, co się dzieje? – Gregor zauważył zachowanie Alice.
     - Wszystko jest w porządku.
     - Alice, nie jestem ślepy.
     - Szczerze? Wszystko jest do dupy. Nie wiem co dzieje się z Kat. Ostatnio nie mogę się z nią dogadać. Chłopak, w którym się zakochałam bije swojego przyjaciela, a ja nie wiem co mam ze sobą zrobić – po twarzy dziewczyny zaczęły spływać kolejne już tego dnia łzy.
      - Hej, Alice – Gregor delikatnie przytulił zapłakaną Schwarz. – Wszystko się ułoży. Potrzeba na to tylko czasu. A o Thomasa się martw. Michi z nim porozmawia i ja też z nim pogadam. Jemu też potrzeba czasu – chłopak delikatnie otarł potoki łez z twarzy Ali.
      - Dziękuję Gregor – powiedziała Alice i jeszcze bardziej przywarła do umięśnionego ciała skoczka.


~***~
     - Thomas wytłumacz mi do cholery co Ty wyprawiasz? – Hayböck starał się wyciągnąć cokolwiek ze skoczka.
     - Jestem kompletnym idiotą Michael. Pobiłem mojego najlepszego kumpla, bo przyszedł do domu dziewczyny, w której się zakochałem. Michi dla mnie już nie ma ratunku. Myślałem, że ona może pomóc mi się zmienić, ale mnie już się nie da zmienić. Już zawsze będę tym cholernym dupkiem, który rani wszystkich, którzy cokolwiek dla niego znaczą.
     - Czegoś Ty się naćpał? Nie wiem co bierzesz, ale zmień dilera, bo Ci nie służy. Z Gregorem na pewno się pogodzicie, bo zawsze się godzicie. Jeśli chodzi o Alice, to walcz chłopie. Kochasz ją, a ona jest naprawdę fantastyczną dziewczyną. Nie pozwól jej zniknąć z twojego życia. A jeśli chodzi o to Twoje głupie gadanie, że ranisz wszystkich i te inne paplaniny, to wsadź dupę w samochód, jedź do Lilly i zapytaj kim dla niej jesteś. Bo kiedy ostatnio z nią rozmawiałem, mówiła, że ma najlepszego tatę na świecie. To teraz się ogarnij idź do Gregora, pogódź się z nim, potem kup kwiaty i jedź do Alice. Wytłumacz się, powiedz co czujesz i ogarnij swoje zachowanie.
      - Masz rację. Dzięki Michael.

      - No to leć już i niech Ci więcej nie widzę w takiej sytuacji. 

Hej Kochane!!!
Wybaczcie nam, że rozdział jest spóźniony, ale niestety nie miałyśmy czasu, żeby dodać go szybciej. :C
I co powiecie na trochę agresji? 
Pozdrawiamy 
Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3