sobota, 31 stycznia 2015

Trzy.

Tańcząc, cały czas wpatrywała się w błękitne oczy blondyna. Była w nich coś niezwykłego, coś co sprawiało, że mogłaby patrzeć w nie bez końca. Nie potrafiła określić co dzieje się z nią w tym momencie. Pewne było jedno. Wszystko co teraz czuje dzieje się za sprawką Thomasa. Ten chłopak robił z nią coś, czego nie potrafiła obrać w słowa. Nie potrafiła też nad tym zapanować. Wiedziała, że gdyby w tym momencie poprosił, by zrobiła najbardziej absurdalną rzecz na świecie, nie zawahała by się. Morgenstern przejmował władzę nad jej ciałem i umysłem nawet nic nie mówiąc.

 Oboje po prostu tańczyli wpatrując się w siebie. Nie tylko Alice trwała w stanie dziwnego zawieszenia. Thomas przechodził przez to samo. Po prostu nie mógł oderwać wzroku od pięknej brunetki. To co czuł było jakieś inne. Nie było to zwykłe pożądanie, jakie odczuwał zawsze w pobliżu pięknych kobiet. Nie wiedział jakim mianem to określić. Nigdy przedtem nie przydarzyło mu się nic podobnego. Zawsze wykorzystywał kobiety, zaspokajał swoje potrzeby i znajdował kolejną ofiarę. Teraz było zupełnie inaczej. Nie mógł zaprzeczyć, że Alice bardzo go pociągała. Ale patrzył na nią w inny sposób. Pragnął ją dotykać, całować, przytulać, ale nie dla siebie. Po raz pierwszy chciał to robić, żeby sprawić przyjemność innej osobie, a nie z czystego egoizmu. Czuł, że znajomość z tą dziewczyną wniesie w jego życie coś nowego. Nie wiedział jeszcze co, ale czuł, że potrzebuje jej w swoim życiu. Dlatego, gdy tylko zobaczył ją wchodzącą do domu Hayböcka, nie zawahał się i od razu ruszył w jej kierunku. Już od początku impreza była fajna, ale kiedy zauważył brunetkę, stwierdził, że ta impreza po prostu będzie świetna. Każdy moment spędzony w jej towarzystwie był dla niego ważny. Patrzył w jej niebieskie tęczówki i napawał się ich blaskiem. Dla niego stały się najpiękniejszymi oczami na świecie i wiedział, że dla nich zrobiłby wszystko. Następnie jego wzrok skierował się na jej pełne usta. Wyobraził sobie ich smak i dotyk. Uświadomił sobie, że tego w tym momencie pragnie najbardziej. I tylko tego. Tych pełnych, malinowych ust na swoich. Zrobił to instynktownie. Pochylił się w stronę dziewczyny i skracał odległość między nimi. Jednak ona wyrwała się i uciekła.



Chciała, cholernie pragnęła, żeby ją pocałował. Jednak w jej głowie włączył się alarm, a ona go posłuchała. Wbiegła do łazienki Michaela i zamknęła się w niej. Usiadła na skraju wanny i rozpłakała się. Nie wiedziała dlaczego tak postąpiła. Po prostu zaczęły do niej powracać stare wspomnienia, które jednak były nie do końca zabliźnione. Wystraszyła się. Bała się, ze znów będzie przez to wszystko przechodzić. Już raz musiała sobie z tym poradzić i dała radę tylko dzięki Kat. Rudowłosa była wtedy przy niej i robiła wszystko co w jej mocy, aby odzyskać dawną Ali. Bała się tego cierpienia. Cierpienia, przez które sięgnęła dna. Wiedziała także jaką opinię ma Morgi. Słyszała, że jest kobieciarzem. Starała się uodpornić na te błękitne oczy i cudowny uśmiech. Ale nie dała rady. Wiedziała, że musi się ogarnąć. Musi zapomnieć o tym przystojnym blondynie i wrócić do swojej szarej rzeczywistości. Z tym postanowieniem otarła łzy i choć ślady po nich nadal zostały, zdecydowanym krokiem wyszła z łazienki. Wiedziała, że chce wrócić do swojego domu i na spokojnie to wszystko przemyśleć. Kiedy przechodziła obok blondyna ich spojrzenia się skrzyżowały. W tych błękitnych oczach zobaczyła coś, czego nigdy nie chciała zobaczyć. Ból. To co zrobiła go zabolało. Gdyby wiedziała, że skrzywdzi go swoim zachowaniem, zastanowiła by się trzy razy, zanim cokolwiek by zrobiła.


Nie wiedział co zrobił nie tak. Może działał zbyt szybko, ale nie mógł się powstrzymać. Poczuł coś do tej dziewczyny i nikt nie potrafił tego zmienić. Kiedy zobaczył te zapłakane oczy, poczuł ukłucie bólu. Zrozumiał, że ją skrzywdził. A to było ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić. Chciał tylko, żeby wiedziała. Żeby zobaczyła jak wiele dla niego znaczy. Ale popełnił błąd. Zrobił to nietaktownie. Nie powinien był tego robić. Nie mógł patrzeć, jak po jej policzkach spływały łzy, gdy wychodziła. Ruszył za nią. Wiedział, ze muszą to sobie wyjaśnić. Musiał się wytłumaczyć. Wyszedł za nią. Szła powoli chodnikiem. Przyśpieszył i dogonił ją.
   - Alice? Ja przepraszam. Nie powinienem. Nie chciałem Cię skrzywdzić. Chciałem tylko pokazać, że mi na Tobie zależy. Nie chciałem Cię do niczego zmuszać. Zrobiłem to instynktownie i wiem, że nie powinienem. Nie płacz… Błagam Cię nie płacz…
   - Thomas, ja… Ja też coś do Ciebie czuję, ale… Potrzebuję czasu…Jeśli możesz to poczekaj… Proszę… - brunetka podeszła do Morgensterna, a on ją objął. Mocno, tak jak tego w tamtej chwili potrzebowała.
   - Ali, na Ciebie mógłbym czekać nawet całe życie.
   - Ja muszę iść. Przepraszam. Do zobaczenia – ciemnowłosa wspięła się na palce i delikatnie pocałowała policzek blondyna, po czym zniknęła za drzwiami swojego domu. On dalej stał i patrzył się w drzwi, w których zniknęła ona. Odruchowo dotknął policzka, na którym nadal czuł ciepło jej ust. Wiedział, że to dopiero początek i miał nadzieję, że jest dla nich jakaś szansa.


~***~
Katerine widział całą tą scenę. Nie mogła nadziwić się, jak jej przyjaciółka uciekła. Gdyby ona była na jej miejscu, od razu pocałowała by przystojnego blondyna. Nie wiedziała jednego. Dlaczego on zainteresował się właśnie Ali? Przecież ona była wiele atrakcyjniejsza od swojej przyjaciółki. Oczywiście chciała, żeby Alice znalazła sobie kogoś, ale dlaczego tym kimś musiał być właśnie Morgenstern? W duchu miała nadzieję, że po tej scenie Morgi da sobie spokój z ciemnowłosą i zwróci uwagę na nią. Niby cały czas flirtowała z Schlierenzauerem i spędzili razem noc, ale ona uważała, że to właśnie Thomas pasował by do niej wiele lepiej. Po prostu wpadł jej w oko i chciała go mieć. Wiedziała, że prędzej, czy później i tak dostanie to czego chce. A Ali znajdzie sobie kogoś innego. Jak będzie chciała to może się nawet zająć Gregorem.



Nie wiedział dlaczego, ale osoba Katerine bardzo go intrygowała. Była inna, niż wszystkie dziewczyny jakie znał do tej pory. Była szalona, pełna energii i widać było, że jeśli czegoś chce to zrobi wszystko żeby to dostać. Ale właśnie dlatego zwrócił na nią uwagę. Nie była tą delikatniutką dziewczyną, która popada w depresję, kiedy się ją zostawi. Wiedział, że nie raz to ona kogoś rzucała. I to imponowało. Czuł, że znalazł bratnią duszę. Uwielbiał, jak flirtowała z nim na wszelkie możliwe sposoby. Robiła z nim co chciała, ale on to kochał. Uwielbiał kobiety, które rządzą nim. Uległe panie nie były w jego typie, choć czasami, gdy były wyjątkowo urodziwe, z nimi też zawierał znajomość na jedną noc. Z Hoffmann było inaczej. Z nią chciał być nieco dłużej. Może nawet dłużej, niż sam się spodziewał. Miał wrażenie, że obojgu im było razem dobrze. I miał nadzieję, że nie pierwszy i nie ostatni raz.   



__________________________________
Hej, hej!!!
Przepraszamy, że dodajemy rozdział dopiero teraz, ale niestety brak czasu nie pozwolił nam na dodatnie rozdziału w zeszłym tygodniu. :(

Co myślicie o postępowaniu naszych bohaterów? 
Czekamy na Wasze opinie. :)
Pozdrawiamy gorąco :* :* :*
Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3 

sobota, 17 stycznia 2015

Dwa.


   Przewracała się z boku na bok. Głośna muzyka nie dawała jej zasnąć. Jej ciężkie powieki bezwładnie opadały, ale dźwięki dochodzące z sąsiedniego domu nie pozwalały, by oddała się w ramiona Morfeusza. Przyłożyła do głowy poduszkę i przycisnęła ją najmocniej jak potrafiła, ale nawet ona nie potrafiła stłumić tego jazgotu.
   Usłyszała jak drzwi otwierają się z hukiem. Wydostała się spod kołdry i zauważyła Katerinę.

   – Alice, musimy coś z tym zrobić. Ja już tak dłużej nie wytrzymam! – poskarżyła się opadając na łóżko współlokatorki.
   – Ale co chcesz zrobić? –  brunetka przesunęła się, by zrobić miejsce przyjaciółce.
   – Zrobię wszystko, bylebym mogła się wyspać. Jest pierwsza w nocy! – Kat uniosła ręce ku górze. Alice przygryzła wargę pieczołowicie nad czymś rozmyślając, aż w końcu z jej gardła wydostały się słowa:
   – Daj spokój. Sama powiedziałaś, że jest pierwsza w nocy, ile może potrwać jeszcze ta impreza? Godzinę?
   – Ty chyba nigdy na imprezie nie byłaś. Ostatnio wróciłyśmy znacznie później – zauważyła wstając z łóżka. – Chodź – machnęła ręką.
   – Dokąd?
   – Uciszyć tego kretyna. Od tej kociej muzyki szału można dostać – Katerine przewróciła teatralnie oczyma.
   – Chyba żartujesz?! – Alice uniosła głos, a ciśnienie, które jej podskoczyło na słowa koleżanki, nie pozwoliło, by pozostała w łóżku, więc wyskoczyła z niego jak poparzona.
   – Nie. Ubieraj się, za pięć minut widzę cię w salonie – skwitowała i wyszła z pokoju Schwarz.
   Alice nie mogła uwierzyć, że jej przyjaciółka chce iść do domu jednego z sąsiadów i zrobić awanturę. To prawda, godzina była późna, a one zmęczone, ale czy to powód, by od razu robić takie zamieszanie? Niepewnie podeszła do szafy i wyjęła z niej dżinsy oraz koszulę. Nie spieszyła się z wkładaniem ubrań. Bała się konfrontacji, jakiej już za chwilę miała być świadkiem, a może i samą osobą zainteresowaną…


   Od zawsze była na uboczu. Nigdy nie starała się stwarzać sytuacji, by być na widoku. Wolała być w cieniu „gwiazd”. Wychowała się w sierocińcu. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nie miała nikogo prócz ich. Brunetka była zawsze wątpiącą w swe możliwości dziewczyną. Trudno było jej uwierzyć, że jest w stanie przenosić góry, gdy tylko tego zechce. Nieśmiałość towarzyszyła jej od dziecka i jak na razie nie miała zamiaru jej opuszczać.

   Gotowa wyszła z pokoju i skierowała swe kroki na parter domu, gdzie czekała już na nią lokatorka. Była ubrana w wąskie dżinsy, luźny T-shirt, krótką kurtkę dżinsową i jasne trampki. Włosy miała tak, jak wcześniej rozpuszczone. Alice zauważyła także, że jej koleżanka zdążyła już sobie zrobić makijaż. Pod tym względem ją podziwiała. Zawsze świetnie wyglądała. Podkreślone oczy, pomalowane usta, to właśnie taki wygląd charakterystyczny był dla Katerine. Z tego powodu brunetka często czuła się gorzej, ponieważ według swego mniemania nie była dostatecznie atrakcyjna, by dorównać rudowłosej.

   – No to idziemy – powiedziała Kat i pewnie ruszyła przed siebie.
   – Jesteś pewna? – brunetka nie ukrywała swojego zmieszania i niechęci. Mieszkały tu już bardzo długo i nigdy nie miały większych problemów z sąsiadami, więc po co sobie owe stwarzać?
   – Kochana – oczy Kat przeszyły sylwetkę Ali – nie mam zamiaru robić jakiegoś widowiska. Wyjdziemy na dwór, sprawdzimy kto jest tym wspaniałomyślnym człowiekiem, który nie daje nam spać po nocach. Pójdziemy do jego domu, kulturalnie zapukamy do drzwi i zapytamy czy mógłby ściszyć muzykę. To wszystko.
   – A co jeśli twoja prośba nie zostanie spełniona? – przeraziła się niebieskooka.
   – Wtedy odegram się nieco bardziej perfidnie – na jej twarzy zagościł kpiący uśmieszek, a przez oko przemknął błysk. Pociągnęła nadal nie przekonaną brunetkę za sobą i wyszły z domu.
   Nie musiały się długo rozglądać. Tajemniczym sąsiadem okazał się Michael. Alice nie chciała ruszyć się z progu domu, ale Kat ponownie pociągnęła ją za sobą. Młoda Schwarz nieustannie przyglądała się z boku poczynaniom towarzyszki. Kiedy ta wcisnęła dzwonek Ali wzięła głęboki oddech.
   Nie musiały długo czekać, by ktoś otworzył im drzwi. Już po chwili w progu stał sam gospodarz.
   – Cześć Michi, jest sprawa – powiedziała z przesłodzoną słodkością ruda.
   – Co jest? – zapytał lekko się uśmiechając.
   – Możesz przyciszyć nieco muzykę? Nie możemy spać.
   – Och, wybaczcie. Nie sądziłem, że jest, aż tak głośno. Zaraz się tym zajmę – zapewnił.
   – Świetnie – odparła odwracając się do chłopaka plecami.
   – Chwila! – usłyszała za sobą. – Może chcecie się przyłączyć? – na te słowa Hoffmann zabłyszczały oczy. Ciemnowłosa koleżanka pokręciła jednak przecząco głową, a brwi uniosła ku górze, sprawiając, że na czole pojawiły się zmarszczki.
   – No chodź będzie fajnie – zapewniała nie przekonaną przyjaciółkę. – Tylko godzinkę – złożyła ręce.
   – Nie jestem pewna… – przygryzła wargę.
   – Oj przestań – zaśmiała się i zwróciła do sąsiada. – Jesteśmy na tak – oznajmiła entuzjastycznie. Chłopak nie odpowiedział nic, uśmiechnął się tylko i odsunął od drzwi, by dziewczyny mogły przekroczyć próg jego domu.


   Muzyka grała naprawdę głośno. Alice nie potrafiła pozbierać myśli w całość. Otaczało ją grono całkiem obcych jej ludzi. Dom Hayböcka, mimo że był ogromny, wypełniały tabuny ludzi. Wszędzie kręciło się wiele kobiet, które swymi obcisłymi i krótkimi sukienkami prowokowały mężczyzn. Nie minęła nawet chwila, gdy Katerine zniknęła z pola widzenia dziewczyny. Ta rozejrzała się, by odnaleźć przyjaciółkę, lecz jej wzrok nie potrafił wyłapać postaci kobiety.

   Westchnęła i skierowała się do aneksu kuchennego przy którym usiadła. Oparła głowę ręką i wyjęła z kieszeni spodni telefon. Chciała napisać do zagubionej lokatorki, że za chwilę idzie do domu, gdy poczuła, że ktoś przysiadł na krześle obok. Niepewnie podniosła wzrok do góry. Jej oczom ukazał się uroczy blondyn, o niebieskich oczach, na pierwszy rzut oka przypominających spokojny ocean.
   – Hej, nie wiedziałem, że tutaj jesteś – obnażył swoje zęby. Alice bardzo się zmieszała, ale nie chciała tego w żaden sposób okazać.
   – Przyszłam przed chwilą – niepewnie odwzajemniła uśmiech, spuszczając wzrok z
mężczyzny i powtórnie utkwiła go w telefonie. Dłonie zaczęły jej się lekko pocić i musiała zapanować nad głosem, który w każdej chwili mógł się załamać.
  
– Nie sądziłem, że jeszcze się spotkamy – kontynuował.
   – Ja też. Jak widać świat jest mały – spojrzała na niego z ukradka.
   – Zatańczysz? – wyciągnął dłoń ku niej. Dziewczyna biła się z myślami. Tak naprawdę bardzo chciała spędzić z Thomasem więcej czasu, ale coś podpowiadało jej, by tego nie robiła. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Szukając po raz drugi swoją przyjaciółkę jej wzrok zwrócił się na taras. Stała tam w towarzystwie Schlierenzauera. Oboje trzymali w dłoni papierowe kubeczki z drinkami. On stał śmiejąc się, tymczasem ona drugą dłonią masowała jego umięśnione ramie i szeptała mu coś do ucha. Thomas widząc wzrok Alice, spojrzał w miejsce, gdzie wpatrują się jej oczy. 
– Chyba się polubili – uśmiechnął się na widok dwójki.
   – Chyba tak – wyszeptała dziewczyna.
   – To jak? Zatańczysz? – ponowił pytanie. Ali oderwała wzrok od pary flirtującej na powietrzu i spojrzała na Morgensterna. Ich spojrzenia skrzyżowały się. Jego tęczówki wydawały się takie mądre, szczere i pełne sympatii do jej osoby. Uśmiech, który nie znikał z jego twarzy powodował, że czuła iż się roztapia. Zabrakło jej tchu. Serce zaczęło bić w niewytłumaczalnie szybkim tempie, a w głowie kłębiła się tylko jedna myśl, której nie potrafiła zatrzymać dla siebie.
   – Tak, zatańczę z tobą Thomas – odparła w końcu. Chwyciła jego dłoń i pomaszerowała z nim na parkiet.
________________________________________________
Hej Kochane! :*
Lecimy już z dwójeczką.
Rozdział pisany w strasznym natłoku obowiązków, ale mamy nadzieję,że podołałyśmy Waszym oczekiwaniom. ;) 


Jak myślicie, jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów?
 

Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3