Podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał w prawo i zauważył Alice krzątającą się po kuchni. Wstał z kanapy, złożył koc, pod którym leżał i cicho podszedł do aneksu kuchennego.
– Dzień dobry – powiedział.
Ali wzdrygnęła się i odwróciła do niego. Uniosła lekko kącik ust do góry.
– Hej, już nie śpisz?
– Nie. Chciałbym cię przeprosić. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem – podrapał się po głowie.
– Nic się nie stało. Jesteś głodny? – zapytała.
– Nie – powiedział, a jego żołądek wszedł mu w słowo.
Oboje spojrzeli na brzuch chłopaka, a następnie na siebie. Wybuchli śmiechem.
– Może jednak? – brunetka obdarzyła go szerokim uśmiechem.
– Może troszeczkę – delikatnie się uśmiechnął.
– Siadaj, przygotuję coś – rozporządziła.
– Nie ma mowy, pomogę ci – żachnął się.
– Spokojnie, potrafię zrobić jajecznicę – powiedziała ze śmiechem.
– Ale na pewno nie taką jak ja – poruszył brwiami.
– Wątpisz w moje umiejętności kulinarne? – oburzyła się.
– A może to ty wątpisz w moje umiejętności kulinarne? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Patrzyli się na siebie chwile. Byli bardzo zacięci, tak jakby przegrany miał zrobić coś naprawdę irracjonalnego. Z chwili na chwilę ich powieki zwężały się jeszcze bardziej, by ostatecznie zamienić się w cieniutkie szparki.
– Zgoda – powiedziała w końcu Schwarz. – Ale ja robię kawę.
– Wiedziałem, że wymiękniesz – zaśmiał się.
– Dla mnie to tylko i wyłącznie relaks. W końcu ktoś odwali za mnie czarną robotę – odpowiedziała i otworzyła jedną z szafek kuchennych wyjmując patelnię. – Resztę masz w lodówce. Działaj.
Zamienili się miejscami. Teraz to ona siedziała przy aneksie, na wysokim krześle i przyglądała się poczynaniom Gregora w kuchni. Uśmiechała się słysząc jego pomrukiwanie do piosenki wydobywającej się radia na parapecie okiennym. Widząc, że skoczek zbliża się do finiszu, wstała i włączyła ekspres do kawy. Przygotowała dwa duże latte i postawiła je na stole. Wyjęła talerze i sztućce oraz pieczywo. Zasiadła przy stole, oczekując na posiłek.
Po chwili pojawił się nad nią skoczek trzymający parującą patelnię. Uśmiechnęła się i odchyliła, by mógł nałożyć śniadanie na jej talerz. Zasiadł naprzeciw niej i również poczęstował się jajecznicą.
– Smacznego – powiedział.
– Smacznego – odparła.
Ten poranek wydawał mu się najmilszym z ostatnich. Czuł się naprawdę dobrze. Powitał poranek w świetnym nastroju, a humor jaki dopisywał zarówno jemu jak i Alice nastrajał go na resztę dnia.
Już wcześniej zdarzały mu się poranki z kobietami. Ale nigdy nie była to ta sama kobieta. Ponad to, nigdy nie jadał z nimi śniadania. Zwykle spędzał z nimi upojne noce, po czym rankiem żegnał się z nimi chłodno. Teraz było inaczej
Między nim, a Alice nie doszło do niczego. Rozmawiali wczoraj do późna po czym zasnęła. Nie chciał zostawiać jej samej, w takim paskudnym nastroju. Pomyślał, że zaczeka na Kat. Poza tym, tak naprawdę on również nie chciał być sam. Nie chciał wracać do pustego mieszkania. Liczył, że zamieni tego wieczora jeszcze kilka słów z Kateriną. Jak się okazało zasnął znacznie wcześniej niż się spodziewał.
Nocą kiedy Alice się zbudziła musiała okryć go kocem. Nikt nie troszczył się o niego w ten sposób. Nikt, prócz jego matki, a jedząc śniadanie w towarzystwie niebieskookiej poczuł się tak, jak w rodzinnym domu.
– No proszę, jak sielankowo – usłyszał głos Hoffmann.
– Cześć Kat, zjesz z nami? Masz ochotę na jajecznicę? Trzeba przyznać, że Schlierenzauer potrafi gotować – ostatnie zdanie powiedziała bezpośrednio do niego.
– Nie dzięki, nie jestem głodna – podeszła do lodówki i wyjęła z niej karton mleka.
Miała potargane włosy i dużą koszulkę sięgającą do połowy ud. Trzeba było przyznać, że jej sylwetka prezentowała się w tej rozciągniętej koszulce bardzo seksownie. Nie mógł oderwać od niej wzroku.
– Chyba już pójdę, mam trening o dwunastej. Dzięki za wszystko – powiedział wstając od stołu.
– Nie ma za co, to ja dziękuję za śniadanie – powiedziała niepewnie brunetka.
– Po upojnej nocy, pyszne śniadanko – skwitowała zaspana Kat.
– O czym ty mówisz? – usłyszał szept Alice.
– Nieważne, Do widzenia, Gregor – rzuciła uszczypliwie w jego kierunku.
~***~
Zmierzał ku sali treningowej. Dłonie miał wciśnięte głęboko w kieszenie kurtki. Torba treningowa zwisała bezwładnie na jego ramieniu. Wzrok miał wbity w podłoże, a jego krok był szybki i niespokojny.
Był wściekły. Od wczoraj buzowała w nim furia. Nie potrafił jej poskromić. Chciał jak najszybciej rozpocząć trening, by wyrzucić negatywne emocje z głowy, przekładając je na swoją pracę fizyczną.
– Thomas! – usłyszał za sobą. Odwrócił się przez ramię i zobaczył znajomą mu sylwetkę Schlierenzauera. – Czekaj! – zawołał ponownie.
Thomas stanął jak wryty. Czekał aż przyjaciel go dogoni, ale nie odwrócił się do niego.
– Co tam? – rzucił Gregor przystając przy nim.
– A u ciebie? – zapytał machinalnie.
– W porządku.
– Z pewnością – warknął i ponowił marsz.
– Co? – zapytał brunet.
– Co, co?! – uniósł głos, nadal poirytowany Morgenstern.
– O co ci chodzi, Morgi? – zapytał przekręcając głowę.
– Jak wczorajsza noc? Fajnie było? – powiedział w końcu.
– O czym ty do cholery wygadujesz?! – mina chłopaka była taka, jakby blondyn go spoliczkował.
– Alice i ty – wyjaśnił. – Dobrze się bawiliście? – zapytał spokojnym tonem, który nie odzwierciedlał eksplozji złości, jaka rozsadzała go od środka.
– Ale naprawdę nie wiem o czym mówisz, przecież niczego nie było – mówił zdezorientowany, lustrując twarz skoczka swymi orzechowymi tęczówkami.
– Schlieri, chyba ślepy nie jestem – warknął Thomas.
– W to nie wątpię, ale nie wiem czy przez przypadek nie widzisz zbyt wiele. Zbyt wiele nierealnych rzeczy – rzucił wciąż zdezorientowany Gregor.
– Ach, no to w takim razie poczekaj.
Blondyn przystanął i wyjął z kieszeni spodni telefon. Odblokował go i pokazał brunetowi zdjęcie jego i Alice.
– W takim razie mamy chyba tą samą wadę – zadrwił z bruneta.
– Skąd to masz?
– Nie ważne, ważne jest to, że mnie zdradziłeś, stary! – wrzasnął.
– Chyba żartujesz! – Gregor również się oburzył. – Przecież to ty całowałeś się z Kat.
– Co?!
– Tak, widziałem was. Widziałem, jak się obściskujecie! Myślisz, że to było fair?
– Nie wiesz o czym mówisz…
– A ty wiesz? Nie, nie wiesz. Wiesz za to, ze Katerina mi się podoba. Jednak nie przeszkadza ci to w obściskiwaniu się z nią – wszelkie hamulce puściły, Schlieri kotłował się tak bardzo, jak jego przyjaciel przed chwilą.
– Ale to ona się do mnie przyssała! – bronił się Thomas.
– Uhm. Z pewnością – ciemnooki ponowił krok.
– Gregor! To ona! – wrzasnął za nim.
– Nie wierze, że nie potrafisz przyznać się nawet przede mną. Myślałem, że się przyjaźnimy. Widząc twoje gierki wiem, że byłem w błędzie! – odpowiedział spoglądając przez ramię i odszedł.
Thomas pozostał z tyłu. Wziął kilka oczyszczających oddechów, ale i to nic nie zdziałało. Kopnął leżący na ziemi kamień i równie wściekły jak przed kilkoma minutami wszedł do pomieszczenia.
____________________________
Hej Kochane! :*
To już szósteczka.
Mamy nadzieję, że Wam się podoba. :)
Może macie jakieś pomysły, co może dziać się dalej na linii Gregor - Thomas? :)
Czekamy na wasze sugestie. :*
Pięknie widzieć Gregora na podium, nie sądzicie? ;)
I to w takim towarzystwie. :D
To już szósteczka.
Mamy nadzieję, że Wam się podoba. :)
Może macie jakieś pomysły, co może dziać się dalej na linii Gregor - Thomas? :)
Czekamy na wasze sugestie. :*
Pięknie widzieć Gregora na podium, nie sądzicie? ;)
I to w takim towarzystwie. :D
Ściskamy Was mocno! :*
Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3
Kolorowa Biel <3
Szalona Fanatyczka <3